David Hibbitt, 33-letni ojciec ze Stoke-on-Trent w Wielkiej Brytanii usłyszał śmiertelną diagnozę w 2012. Hemoroidy, na które się leczył, okazały się być czymś o wiele poważniejszym: rakiem jelita grubego.
Mężczyzna leczył się przechodząc chemioterapię, radioterapię oraz szereg operacji – na próżno. Usłyszał, że pozostało mu 18 miesięcy życia. Zdesperowany usłyszał o olejku z konopi i postanowił urządzić sobie kurację za ok. 250 zł miesięcznie. Pokonał raka i uważa, że ozdrowienie zawdzięcza właśnie temu produktowi.
Jak sam przyznaje, o olejku z konopi usłyszał od znajomych. Początkowo ignorował ich rady, ponieważ nigdy nie zażywał substancji psychoaktywnych. Po tym, jak usłyszał śmiertelną diagnozę stwierdził, że nie ma już nic do stracenia i sięgnął po konopie. Przyznaje, że po olejku czuje się odurzony, ale i tak jest sto razy lepiej niż po chemioterapii. Podczas kuracji olejkiem mężczyzna odstawił wszystkie inne leki.
Podoba ci się? Polub nas
Narzeczona mężczyzny, pielęgniarka, przyznaje, że była przeciwna leczeniu przy pomocy konopi, głównie z powodu tego, że substancja jest nielegalna. Teraz jednak ani chwili nie żałuje decyzji, jaką podjął jej partner.
Lekarze-specjaliści z Cancer Research UK przyznają, że kannabinoidy – aktywne składniki konopi – z różnym skutkiem wpływają na komórki rakowe w warunkach laboratoryjnych czy u testowanych zwierząt.
Na ten moment brakuje wiarygodnych badań nad bezpieczeństwem i skutecznością ich wpływu na ludzi dotkniętych chorobą nowotworową. Mimo to wielu pacjentów postanawia sięgać po koncentraty z konopi w nadziei na pomoc w walce z chorobą. Naukowcy uważnie monitorują rezultaty takich działań po to, by zebrać pewne dane o wpływie kannabinoidów na komórki rakowe i wykorzystać je przy produkcji skutecznego leku.
Źródło: Anna Hodgekiss, Daily Mail Online
