Medyczna Marihuana
Medyczna Marihuana
Medyczna Marihuana
Medyczna Marihuana

To skandal i wygląda na to, że wielka porażka oraz kompromitacja prokuratury! Trzej młodzi „ogrodnicy”- 18-letni Bartosz K., 24-letni Miłosz K. i 24-letni Marcin T. siedzą od 9 miesięcy w areszcie za to, że zostali przyłapani na podlewaniu nie swoich plantacji konopi indyjskich. Od ich zatrzymania śledczym nie udało się ani ustalić, ani zatrzymać właścicieli plantacji marihuany, a tym samym postawić komukolwiek z poszukiwanych zarzutów. W takim razie dlaczego „ogrodnicy” wciąż są za kratami?

Zatrzymanie trzech młodych ogrodników to pokłosie odkrycia i zlikwidowania pod Chełmżą przez CBŚP rekordowo dużych plantacji konopi indyjskich. Tylko na jednej z nich rosło ponad 1300 krzaków. Miało to miejsce 9 miesięcy temu! I od tego czasu nie udało się ustalić właścicieli konopnego „biznesu.” W efekcie nikomu z właścicieli nie postawiono zarzutów za uprawę dużych ilości konopi, innych niż włókniste.

Niezależnie od tego 18-letni Bartosz K., 24-letni Miłosz K. i 24-letni Marcin T. od 9 miesięcy są przetrzymywani w areszcie. Przez prawie rok przetrzymywania ogrodników za kratami, nie przekazali oni śledczym jakichkolwiek informacji, które pozwoliłyby ustalić właścicieli rekordowo dużych plantacji.

Płacono im za podlewanie konopi

Od zeszłego roku śledczy zaznaczali, że sprawa odkrycia plantacji jest rozwojowa. Jednak od 9 miesięcy nic w niej tak naprawdę nie ruszyło. Jak wynika z nieoficjalnych informacji, ogrodnicy nikogo z właścicieli plantacji nie wydali. Dlaczego? Być może boją się o swoich bliskich, którzy przebywają na wolności, ale tak naprawdę wcale ich nie muszą znać.

growshop, growbox
growshop, growbox
growshop, growbox
growshop, growbox

Ogrodnicy wpadli na gorącym uczynku – kryminalni z CBŚP podczas nalotu na rekordowo wielkie plantacje marihuany w Kończewicach i Falęcinie zastali ich z konewkami i wiaderkami w rękach. Wszyscy trzej osadzeni w areszcie przyznają się do tego, że chcieli zarobić i nie znają właścicieli plantacji.

Bartosz, Miłosz i Marcin chcieli po prostu zarobić pieniądze i i jak przyznają tylko podlewali regularnie uprawy. Za 3 miesiące pracy mieli o trzymać po 30 tys. zł. Jeden z osadzonych –24 letni Miłosz – pracował na co dzień na budowie, a plantację podlewał o świcie w godz. do 3.00 do 5.00. Jak przyznał, za dodatkowy zarobek planował z narzeczoną kupić nowy samochód.

Od 9 miesięcy przebywa w areszcie – na wolności zostawił nie tylko narzeczoną, ale także schorowaną matkę, z którymi nie miał możliwości widzenia. Powód? Obostrzenia związane z pandemią w aresztach i więzieniach.

Porażka i kompromitacja organów ścigania?

Dlaczego zatem Miłosz i dwaj pozostali „ogrodnicy” są przetrzymywani w areszcie? Przedłużanie im aresztu śledczy uzasadniają obawą matactwa i grożącą podejrzanym surową karą, ponieważ postawiono im zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej.

– Zupełnie wystarczyłoby zastosowanie środków wolnościowych takich jak poręczenie majątkowe i dozór policji, co zresztą już kilkukrotnie było proponowane przy zażalaniu decyzji aresztowych. Tymczasowe aresztowanie nie powinno być wynikiem przedłużającego się śledztwa – mówi  adwokat Mariusz Lewandowski, obrońca jednego z „ogrodników”.

Porażką prokuratury może być nie tylko brak jakichkolwiek postępów w prowadzonym od 9 miesięcy śledztwie, ale także opieszałość w działaniu. Pobyt „ogrodników” w areszcie nie oznacza, że są przez śledczych regularnie przesłuchiwani.

-Dodam, że mój klient przesłuchany był tylko na samym początku sprawy. W sobotę po zatrzymaniu przez CBŚP i w niedzielę (krótko) przy okazji rozprawy aresztowej w sądzie. Od tej pory, przez wszystkie te miesiące, przesłuchiwany więcej nie był – mówi adwokat Mariusz Lewandowski.

Wygląda zatem na to, że trwający prawie od roku areszt dla trzech ogrodników jest tak naprawdę bezsensowny i bezzasadny. Dalsze ich przetrzymywanie za kratkami pogrąża bardziej śledczych niż samych zatrzymanych.

Czy „ogrodnikom” po 24 maja areszt znów zostanie przedłużony? To prawdopodobne, bo śledczy mają swoje argumenty. Dotąd podzielały je także toruński sąd. Po roku tymczasowego aresztowania jednak (to cezura) nadzór nad tym przejmie Sąd Apelacyjny w Gdańsku. Tam trafiać będą zażalenia na areszt; tam też ważone będą argumenty prokuratury i obrońców podejrzanych.

Źródło: https://nowosci.com.pl

Promocja
Promocja
Promocja
Promocja