Medyczna Marihuana
Medyczna Marihuana
Medyczna Marihuana
Medyczna Marihuana

…potrącić, ale ostatecznie udało mi się dotrzeć do bazy operacji. Jeden z kolegów powiedział mi tam potem: „Jestem zaskoczony tym, że po prostu cię nie zastrzelili, wiele wskazuje na to, że mieli broń przy sobie”. Ale ostatecznie pośmialiśmy się z tego wszystkiego i tyle.

A co z pana życiem osobistym? Taka szczególna praca ma pewnie duży wpływ na nie. Miał pan w ogóle życie osobiste będąc tajniakiem?

Tak, miałem. Nie byłem tajniakiem przez cały czas pracy. Np. infiltrowałem jakąś grupę przestępczą przez pół roku, a potem przez kilka miesięcy od tego odpoczywałem. Często też podróżowałem do domu. Ale nie mogę powiedzieć, że ta praca na mnie w żaden sposób nie wpłynęła. Dzięki niej nabawiłem się zespołu stresu pourazowego [zaburzenie psychiczne będące formą reakcji na skrajnie stresujące wydarzenie. Do objawów należą: zaburzenia snu, trudności w koncentracji, wybuchy gniewu, złości i inne – dop. red.]. Ale generalnie, cóż myślę, że dałem radę.

growshop, growbox
growshop, growbox
growshop, growbox
growshop, growbox

Często mówi pan o wydarzeniu, które sprawiło, że wojnę z narkotykami zobaczył pan w zupełnie innym świetle…

To było w 2004 roku, prowadziłem operację w Nottingham. Miasto było wtedy rządzone przez gangstera nazwiskiem Colin Gunn, przestępcę w klasycznym stylu. Jego organizacja była jednym z powodów, dla którego miasto ówcześnie nazywano Shottingham [czyli miejsce strzelanin – dop. red.]. Spędziłem kilka tygodni na zaprzyjaźnianiu się z ludźmi, próbując cały czas przeniknąć siatkę Gunna. Pewnego dnia, gdy udało mi się już do niego przedostać urządził mi przesłuchanie. To właśnie on przystawił mi nóż do genitalii. Przepytywał mnie o moje powiązania, sprawdzał moje kontakty, moją wiarygodność. Udało mi się z tego wyjść obronną ręką, choć kiedy mnie przesłuchiwał nie myślałem, że to się dla mnie dobrze skończy. Dzięki zdaniu tego testu zyskałem jego zaufanie, stałem się częścią jego drużyny. Wiedziałem, że wkrótce stanę przed szansą zapuszkowania jego grupy.

Cała moja wielomiesięczna praca poszłaby jednak na marne gdyby pewne późniejsze zdarzenie potoczyło się inaczej. Do mojego zespołu w zastępstwie jednego z chorych kolegów włączono nowego policjanta. Coś wzbudziło moje podejrzenia odnośnie tego funkcjonariusza, być może wyczułem jego nerwowość. Poprosiłem mojego przełożonego o wyłączenie go ze sprawy. I to i mnie i akcję prawdopodobnie uratowało. Bo jak się potem okazało była to wtyka Gunna w policji – człowiek, który na jego polecenie wstąpił w jej szeregi po to tylko, żeby go o wszystkim informować. Gunn miał na to pieniądze.

Jakiś czas potem urządzono w tej sprawie spotkanie. I moi kierownicy nie byli w ogóle zaskoczeni tym, że kryminalistę było stać na taki wydatek, stwierdzili: „Oczywiście, że takie rzeczy mają miejsce. Gdy cały proceder wiąże się z tak dużymi pieniędzmi jak mogło by być inaczej?”. Moi przełożeni nie byli zaskoczeni, choć zwykle zszokowani są ludzie, którym to odpowiadam. Moi przełożeni akceptowali tą sytuację i uważali ją za normalną. To było jedno z wydarzeń, które uświadomiły mi, jak bardzo zepsuty jest system, w którym funkcjonuję i to, że coś trzeba by było zmienić w metodach działania policji, w podejściu do używania narkotyków. Tak długo, jak zażywanie narkotyków będzie stanowić bardziej kwestię policyjną, niż kwestię zdrowotną nie poradzimy sobie z ich używaniem przez ludzi.

Promocja
Promocja
Promocja
Promocja